Siostry Krasnodębskie są z innej baśni
W niewielkiej Niemczy stworzyły swój styl i ceramiczny świat. Zrozumiemy go lepiej, kiedy je poznamy.
Niewielki rynek w Niemczy ma kształt wąskiego prostokąta i unosi się na zamglonym wzgórzu jak fragment zapomnianego i oderwanego od rzeczywistości miasta. W zimny grudniowy poranek wygląda jakby dopiero miał się obudzić. Dwaj pracownicy w ciepłych czapkach i kufajkach zastawili przejazd, kręcą się w wokół auta z wysięgnikiem i drabiną, będą wieszać ozdoby świąteczne.
Są tu dzisiaj jedynymi oznakami życia, nie licząc starszej kobiety, która przemyka przez rynek, jakby nie chciała zostać zauważona. W foliowej torebce niesie zawinięty w papier kawałek ciasta dla synowej – „od Mikołaja na święta”.
Jedyny lokal gastronomiczny – pizzerię – otwierają dopiero o 15-tej. Pracownia sióstr Krasodębskich mruga do nas wesołym okiem i obietnicą ciepła.
Zielono w głowach
– To sklepik z historią – Urszula uśmiecha się szkliwiąc białe kropeczki na muchomorku- zawieszce. – Rodzice przez wiele lat prowadzili tu warzywniak. Oni nie są zbyt artystyczni. Ceramika? Sztuka? Pytali: „czy da się z tego żyć?”.
Dziś miejsce ma nieco inny klimat, gdyby się jednak zastanowić, to nadal ma coś z lokalnego „zieleniaka”. Jest miejscem spotkań lokalnej społeczności – Sabina i Urszula prowadzą tu warsztaty dla kobiet z kół gospodyń czy klubów seniora. Przyjeżdżają też całe rodziny i grupy koleżanek z Piławy czy Dzierżoniowa. Głównymi motywami twórczości ceramicznej sióstr są – obok baśniowych krasnali i małych niemczańskich kamieniczek – liście i motywy roślinne. Każda rzecz jedyna w swoim rodzaju: kubek z lekko zakrzywionym uchem, talerz w niezaplanowane kropki (wyszły dopiero po wyjęciu z pieca), odciśnięte na kubkach rośliny – każda inna, zbierane przez Sabinę na pobliskiej łące. Nie znajdziemy tu dwóch takich samych kubków – jak nie ma dwóch takich samych liści, kwiatów czy niemarketowych marchewek.
Do pracowni można wpaść na chwilę i niezobowiązująco, żeby zapytać o drogę, można porozmawiać o pogodzie, i tak ogólnie, o życiu.
Punkt informacji turystycznej
– Nasza pracownia jest otwarta codziennie od wtorku do soboty. Mieszkam na górze, więc jeśli ktoś zadzwoni w innym czasie, a jestem akurat w domu, to zaraz będę – opowiada Sabina. Jej mama czasami wzdycha: i w niedzielę też pracujesz? Wtedy przypomina jej maksymę, że jak ktoś lubi swoją pracę, to nie przepracuje ani jednego dnia. – I my tak właśnie mamy – śmieje się Ula. – Jesteśmy trochę jak informacja turystyczna – dodaje Sabina. Podpowiadamy, co warto zobaczyć w okolicy, gdzie pojechać. A okolica jest naprawdę piękna, nieopodal jest arboretum w Wojsławicach, hotel SPA w Niemczy z restauracją, własną winnicą i winiarnią, którą można odwiedzać, niedaleko jest piernikarnia nawiązująca do lokalnych tradycji.
Turyści mówią o nich „siostry z Niemczy” albo „siostry z Wojsławic”. – Jesteśmy już rozpoznawalne i nasz styl też. Może dlatego, że obie nie mamy wykształcenia stricte ceramicznego. Każdy ceramik musi zrobić anioła, koronki. A my zaczęłyśmy od tego, co nam w duszy gra i zostajemy przy tym – mówi Ula. – Ja robię figurki, myszy, bardzo lubię krasnale. Te wszystkie drobne rzeczy to jest moja sprawka.
– A ja robię te większe misy, donice, lampy, zegary. Rośliny i motywy roślinne – wylicza Sabina. – Obie zawsze lubiłyśmy rysować, ale każda z nas ma inny styl. Ja bardziej graficzny, geometryczny, a Ula baśniowy. Ja robię najpierw projekt, wymiary, natomiast Ula w tych drobniejszych rzeczach idzie na żywioł. – Co mi się wymyśli, to zrobię – dodaje siostra. – Ostatnio przyśnił mi się wieloryb i zrobiłam wieloryba – Ula wskazuje na stojącego w pod oknem ceramicznego walenia z kamieniczkami na głowie. Jeszcze nieoszkliwiony. Magiczny!
Miska w stylu slow
– Ceramika sama w sobie jest bardzo wyciszająca, uczestnicy naszych warsztatów też często to powtarzają. Mamy seniorki, które zostają wierne. W tym panią, która mieszka samotnie, przez dwa miesiące w pandemii w ogóle nie wychodziła z domu. Nie mogła spać. Po pierwszych warsztatach u nas feedback był taki: „pani Sabinko, spałam całą noc!”
Ula: – Zawsze na początku jest „ale ja nic nie umiem, pani kochana, zobaczy pani, ja nic nie zrobię”. A potem „Naprawdę? To ja zrobiłam?!”.
Sabina: – My nie rzucamy gliny na stół i nie mówimy: wymyślcie, co chcecie zrobić. Mówimy na przykład, że dziś robimy miskę. Krok po kroku, każdy w swoim tempie: od lepienia kulki, po wałeczek i sklejanie wałeczków. To się każdemu udaje. I często chwyta. A potem już można rozwijać wyobraźnię. Nasze panie przez tydzień pomiędzy warsztatami myślą, co chciałyby zrobić następnym razem. I potem przyjeżdżają z całymi naręczami kwiatów i roślin, które będą odbijać – demonstruje z uśmiechem Sabina. – Powstają piękne rzeczy.
Dziś siostry będą prowadzić warsztaty dla uczniów tutejszej szkoły. Urszula: – Dzieciaki mówią do nas po imieniu. Sabcia, Ula. Z Bolesławcem konkurować nie chcemy, ale gdyby w Niemczy było więcej ceramików? Myślę, że turystyka i lokalne produkty to dobry kierunek dla naszego miasteczka. Najważniejsze, by każdy odnalazł swój własny, niepowtarzalny styl.
***
- Sklepik z pracownią w Niemczy – Rynek 34 – jest czynny codziennie od wtorku do soboty w godz. 12-17
- Poza godzinami otwarcia można zadzwonić tel. 661 700 179 (Sabina)
- Siostry Krasnodębskie prowadzą też warsztaty – można umawiać się indywidualnie i w niewielkich grupach. Organizują też warsztaty wyjazdowe np. w szkołach czy kołach gospodyń
- Raz w miesiącu spotkamy je we Wrocławiu na Dolnośląskim Targu Rolnym przy ul. Partynickiej. Najbliższy, przedświąteczny targ: 18 grudnia 2021 r