Pstrąg pływa, potem znika. Nowy sezon w Raju
Produkty lokalne, produkty ekologiczne, produkty regionalne, lokalni producenci, Wrocław, Dolny Śląsk
3026
post-template-default,single,single-post,postid-3026,single-format-standard,qode-social-login-1.1.3,stockholm-core-1.2.1,select-theme-ver-5.2.1,ajax_fade,page_not_loaded, vertical_menu_transparency vertical_menu_transparency_on,menu-animation-underline,side_area_uncovered,header_top_hide_on_mobile,wpb-js-composer js-comp-ver-6.1,vc_responsive

Pstrąg pływa, potem znika. Nowy sezon w Raju

Miejsce było tak irracjonalne, że aż wzbudziło fantazję: „co by tu można było”.

Nieprzerwanie od 1985 roku (policzcie, ile to już lat!)  w „Raju Pstrąga” ryby smaży się na wielkiej patelni opalanej drewnem, na naturalnym oleju rzepakowym.

Obecni gospodarze – Asia i Dominik Gibowicz, których historia  przypomina typowe dziś story „porzuciliśmy pracę w korpo, by spełnić marzenia o….”,  wyjechali z wielkiego miasta, by zaszyć się w Goszowie, maleńkiej wsi na Ziemi Kłodzkiej.

Znamienne, że ich przyjaciel Włoch, Daniele, twórca receptury pstrąga po włosku (jedna z obowiązkowych pozycji w menu)  po paru latach zrobił ruch w przeciwnym kierunku i uciekł z Goszowa z powrotem do miasta.

Joanna i Dominik zostali.

Joanna i Dominik. Fot. Raj Pstrąga

Labirynt kanałów i Batman z kociętami

Położony w dolinie, u podnóża gór Bialskich, Goszów za czasów Marianny Orańskiej był jedną z największych wsi w okolicy – z tartakiem, dwoma młynami wodnymi i własną wytwórnią oleju. Wieś była również w tych czasach popularnym letniskiem.

Kanały przed zagospodarowaniem. Fot. Raj Pstrąga

W 2014 roku – gdy Asia i Dominik zjawili się tu po raz pierwszy, zastali widok już nie tak wspaniały. Do Raju Pstrąga trafić było ciężko. Tylko jedna odrapana tablica, którą nawet późniejsi gospodarze przypadkowo ominęli, wskazywała wąską drogę między starymi gospodarstwami. Ciężko było uwierzyć, że ktoś porwał się na prowadzenie działalności w takim miejscu. Zastana tablica „Na sprzedaż” potwierdzała ich wrażenie. Asia i Dominik, jak sami wspominają, od razu poczuli pewien magnetyzm. Miejsce było tak irracjonalne, że aż wzbudzające momentalnie fantazję „co by tu można było…”. Krótka rozmowa z  właścicielem (jedyną osobą obecną na całym obiekcie) i pełna głowa myśli, że może by tak na przekór wszystkiemu…

Dopiero później nowi już gospodarze dowiedzieli się o wręcz legendarnej popularności „Stawów Kuźmińskiego” do wczesnych lat nowego millenium. Ambicją ich zostało, aby Raj odzyskał swój dawny blask. Z czasem przekonali się, jakie wyzwanie przed sobą postawili.

Drogowskazy widać z daleka. Aktualnie (w maju i czerwcu) Raj pstrąga zaprasza codziennie oprócz wtorków. Fot. Raj Pstrąga

Oprócz ponad hektarowego terenu, stawów i labiryntu kanałów, z dobrodziejstwem inwentarza przygarnęli też dwa psy oraz grubiutkiego, ale łownego kota Batmana, który po dwóch tygodniach okazał się kocicą i powił sześć kociąt.

Biegiem do paleniska

Nowi gospodarze zaczęli od renowacji pamiętającej czasy PRL-u knajpki. Jednak pstrąg smażony na opalanej drewnem patelni pozostał – na cześć pierwszego właściciela Jana Kuźmińskiego. – Po jego śmierci to miejsce prowadzili przez kilka lat jego spadkobiercy i to oni przekonali nas, żeby zostawić palenisko, bo świetnie się sprawdza – opowiada Dominik.

Pstrągi czekają na przygotowanie. Fot. Raj Pstrąga

Wyglądało to tak: Kuźmiński pospawał stelaż, pod którym paliło się ognisko, a na stelażu umieścił specjalnie przystosowaną do tego celu ogromną patelnię, na której smażył złowione nieopodal pstrągi.  – Wokół  są lasy, dużo drewna i prawdopodobnie kiedyś było po prostu taniej smażyć na ogniu, niż używać prądu czy gazu –  analizuje Dominik. – Dziś jest już zupełnie odwrotnie, palenie drewnem jest rozwiązaniem najdroższym, a do tego dość upierdliwym, bo palenisko znajduje się w budce oddalonej od naszej knajpki, przez co cały czas biegamy.  A jednak smaku pstrąga z paleniska nie da się niczym zastąpić. Coś w tym dymie i w tym drewnie jest.

Palenisko przeszło renowację i do tej pory działa.

Smażone pstrągi. Fot. Raj Pstrąga

„Biebranie” w ościach

Menu „Raju Pstrąga” jest dość krótkie. Na pierwszym miejscu  –  pasta z wędzonego pstrąga. Pozycja już niemal na Dolnym Śląsku kultowa. Zdobyła trzykrotnie nagrodę za „Najlepszy Smak Dolnego Śląska”, wybornie smakuje z lokalnym pieczywem. Gdy Dominik przyjeżdża z nią na targi do Wrocławia, znika jak świeże bułeczki, niezależnie od ilości, jakie przywiezie. –  Choć z tą ilością to bym nie przesadzał. To pasta – jak sama nazwa wskazuje –  z pstrąga. Z przyprawami, ale bez żadnych sztucznych wypełniaczy. Zrobienie kilku kilogramów to dobrych kilka godzin obierania wędzonego pstrąga z ości. Musimy to robić ręcznie, nie opracowaliśmy jeszcze żadnej szybszej i równie dokładnej metody – śmieje się Dominik. Dlatego pasty z pstrąga jest tyle, ile jest, a tyle jest, ile uda im się zrobić.

Słynna pasta. Fot. Raj Pstrąga

W stronę tego, co lokalne

W„Raju Pstrąga” na początek możemy zjeść także zupę rybną (robioną przez kucharza Marcina, jednego z głównych pomocników gospodarzy, na pstrągu i karpiu), są też pierożki z wędzonym pstrągiem (z adnotacją „jak się podzielisz z przyjaciółmi, będzie na starter, jak nie to danie główne”). Do smażonego pstrąga gospodarze polecają własnej roboty masło czosnkowo-pietruszkowe. Wśród dodatków są placuszki ziemniaczane lub frytki oraz własnoręcznie szatkowana surówka lub zestaw surówek, oczywiście na lokalnej kiszonej kapuście.

Pstrąg z dodatkami. Fot. Raj Pstrąga

– Coraz mocniej staramy się iść w stronę tego, co lokalne. Mamy nawet własne ‘Piwo do pstrąga’, zrobione dla nas przez przyjaciół z pobliskiego browaru Rebelia, a także piwo od ukochanych sąsiadów zza południowej granicy. Wkrótce na terenie osady chcemy otworzyć sklepik z lokalnymi produktami.

Dla dzieci i dla wegetarian

Dla dzieci są paluszki rybne, ale jednak pozycją numer jeden w tej części menu jest „namów dziecko na pstrąga i zobacz jak cały znika”.  – To potwierdzone empirycznie. Niezliczoną ilość razy podchodzą do baru rodzice i zamawiają dodatkową rybę mówiąc: „Moje dziecko w ogóle nie je ryb, a tutaj zjadło całego mojego pstrąga i nic mi nie zostawiło”. Dlatego mówimy, że to najlepszy pstrąg po tej stronie galaktyki – opowiada gospodarz. Sam  – jak mówi – pałęta się po kuchni. – Żona i ja nie jesteśmy w tej branży profesjonalistami, gotujemy hobbystycznie. W ekipie mamy sprawdzonych i świetnych współpracowników. Czasem i ja wtrącę się w temat i coś zaproponuję. Właśnie testuję wegańskie falafele, zobaczymy co z tego wyniknie. Na pewno w menu na nowy sezon pojawi się coś dla wegetarian – zapowiada Dominik.

Joanna w kuchni. Fot. Raj Pstrąga

Rośnie osada

Raj Pstrąga to  – według znanych nam ustaleń – najstarsza istniejąca w województwie dolnośląskim hodowla pstrąga. Rybę można tu samodzielnie wyłowić, a następnie oddać do przyrządzenia i zjeść. Woda, która zasila dwa stawy hodowlane, spływa tu prosto z gór (rzeczka Popówka oraz potok Młynówka). Zlecane regularnie badania wody potwierdzają, że jest krystalicznie czysta.

Gospodarzom zależy przede wszystkim na tym, by goście mogli tutaj odpocząć i fajnie spędzić czas, a tylko przy okazji dobrze zjeść.  Można usiąść przy dużym okrągłym stole, a nawet zostać nieco dłużej nad małym jeziorem, w otoczeniu gór i bogatej zieleni.

Zadowoleni turyści. Fot. Raj Pstrąga

– Wiele osób wybiera po prostu relaks nad wodą, przyjeżdżają z własnymi kocykami, zamawiają piwko, kawę czy coś do jedzenia – opowiada Dominik.

W 2017 wspólnie z żoną rozpoczęli budowę Osady Pstrąga – dziś to trzy niewielkie i klimatyczne drewniane domki (jeden który pomieści 4-6 osób i dwa większe, maksymalnie 8-osobowe). Wszystkie mają tarasy wychodzące bezpośrednio na jeziorko, wprost idealne by usiąść tu z lampką wina bądź filiżanką kawy. Już niedługo będzie także część wspólna – domek nazywany świetlicą – w nim serwowane będą gościom śniadania, można pograć w planszówki czy wieczorem napić się piwa.

Wnętrze nowego domku. Fot. Raj Pstrąga

Futrzaści przyjaciele

Atrakcją dla dzieci jest futrzasty zwierzyniec: dwie ulubione owce Asi i Dominika oraz świnka Danusia, którą dostali w prezencie ślubnym („śmiejemy się, że kuzyn podłożył nam świnię”). Mają też kury (niestety ostatnio dokarmiają lisa), a także dwa psy i cztery koty (większości kociąt znaleźli nowe domy, „Batmana” wysterylizowali, ale znalazła się jeszcze jedna podrzuta, która miała być kotem, a okazała kocicą, i ostatecznie zamiast Panem Kotem ochrzcili ją Panna Cottą).

Na terenie osady jest także boisko, plac zabaw – w ubiegłym roku Gibowiczowie postawili nowy zestaw dla dzieciaków, ze zjeżdżalniami i ściankami do wspinania – i bardzo dużo miejsca do aktywnego wypoczynku. 

Właściciele Raju Pstrąga to osoby z dobrą  i pozytywną energią –  co roku w sezonie wolnym od pracy w Raju (w listopadzie) – szwędają się po świecie. Dwa lata temu byli też pomagać budować plac zabaw dla dzieci w Afryce.

Darowana świnka. Fot. Raj Pstrąga

Mila po piwie

Gdy 1 kwietnia na swoim facebookowym profilu zażartowali, że przejmuje ich AmRest  i będą rozwijać sieć Raju Pstrąga w Polsce –  część obserwatorów wzięła to na poważnie.

Tymczasem oni sami na poważnie zajęli się remontem – chcą przed startem nowego sezonu ulepszyć kuchnię i usprawnić przygotowywanie i wydawanie zamówień w knajpce.

Stawy latem. Fot. Raj Pstrąga

Pandemia opóźniła trochę ich plany związane z budową nowej, większej kuchni (prawdopodobnie w przyszłym roku knajpka przeniesie się do nowego domku), ale… – Dokupiliśmy trochę ziemi i będziemy rozkręcać osadę – zapowiada Dominik.

Nowością – już wkrótce – będzie działający na terenie osady sklepik z produktami regionalnymi z Dolnego Śląska.

Sezon letni przed pandemią. Fot. Raj Pstrąga

Na wypoczynek do osady pstrąga  można wpaść w każdy dzień oprócz wtorków (tak działają w maju i w czerwcu, aktualności na: Raj Pstrąga | Facebook). A 15 maja pobiec w Rajskiej Piwnej Mili – do pokonania jest crossowe 1609 m (1 mila) czyli 4 okrążenia po 400 m. Przed startem każdy uczestnik wypija piwo.