Kot na punkcie czekolady
Produkty lokalne, produkty ekologiczne, produkty regionalne, lokalni producenci, Wrocław, Dolny Śląsk
1626
post-template-default,single,single-post,postid-1626,single-format-standard,qode-social-login-1.1.3,stockholm-core-1.2.1,select-theme-ver-5.2.1,ajax_fade,page_not_loaded, vertical_menu_transparency vertical_menu_transparency_on,menu-animation-underline,side_area_uncovered,header_top_hide_on_mobile,wpb-js-composer js-comp-ver-6.1,vc_responsive

Kot na punkcie czekolady

Marta Sawicka we własnym domu stworzyła małą manufakturę czekolady i pralinek. Efekty jej pracy można jeść oczami. Czekolada z błyszczącymi drobinkami budzi skojarzenia z jedną z sukienek Marylin Monroe, a pralinki przenoszą nas w odległą galaktykę.

Gdybym był dyrektorem szkoły, pozbyłbym się nauczyciela historii i zastąpiłbym go nauczycielem czekolady, moi uczniowie uczyliby się choć jednego przedmiotu, który ich wszystkich dotyczymawiał, uchodzący za ekscentryka pisarz Roald Dahl, wielbiciel czekolady, autor książki „Charlie i fabryka czekolady”. Jej bohater, Willy Wonka, jest czarodziejem – z czekolady potrafi zrobić wszystko, i wciąż wymyśla nowe rodzaje słodyczy.

Czekolada owocowa. Fot. Słodkie Rzeczy

A gdzie czekolady nauczyła się Marta?

Czekoladowy mentor

Spotykamy się w knajpie Krvn przy Antoniego, zanim zdążą ją pandemicznie zamknąć. Marta, którą wcześniej znałam jedynie z Facebooka, gdzie podziwiałam jej ręcznie robione czekolady i pralinki, dziś pokazuje mi je na żywo i wreszcie mogę się przekonać, czy smakują równie dobrze, jak wyglądają. Na początek – biała czekolada z solą i ziarnami słonecznika – nęcące połączenie słonego ze słodkim.

Biała czekolada ze słonecznikiem. Fot. Słodkie Rzeczy

Marta opowiada, że robiła wcześniej w życiu różne rzeczy.

– Uczyłam się na fizjoterapeutkę psów i kotów. Przez jakiś czas pracowałam też w cukierni, ale męczyło mnie robienie codziennie takich samych ciast. Na kurs do Akademii Czekolady trafiłam zupełnie przypadkiem, dostałam zaproszenie od zaprzyjaźnionej z rodzicami firmy.

Akademia Czekolady jest w Łodzi, ale nie zastanawiała się, czy chcę, bo lubi uczyć się nowych rzeczy. – Tutaj już pierwszego dnia poczułam, że to jest naprawdę to, co sprawia mi radość.

Czekoladki „Słodkie Rzeczy” na talerzu z pracowni ceramicznej Oli Jagus

W sumie w Akademii szkoliła się prawie dwa lata, wciąż ma tam swojego mentora.

Na szalone pomysły – babcia

W ofercie Marty są klasyki, jak ciemna czekolada z orzechami czy rodzynkami, ale też czekolada karmelowa, czekolady pełne kolorów i mniej spotykanych dodatków.

Belgijską czekoladę, uważaną za jedną z najlepszych na świecie, Marta łączy m.in. ze wspomnianymi już ziarnami słonecznika, ale też jabłkiem, limonką, bazylią czy agrestem. – Przyjacielowi, który uwielbia wafelki Knoppers, zrobiłam na wielkanoc domowego knoppersa – zamkniętego w czekoladowym jajku. Tak mu posmakował, że teraz już nie chce jeść tamtych.

Kot z logotypu to dzieło kolegi, który zajmuje się tworzeniem gier komputerowych.

Dzień Kobiet, i dzień czekolady. Banderolki spod ręki Pracowni Witryna. Fot. Słodkie Rzeczy

Pomysły na nowe połączenia smaków podsuwają przyjaciele, rodzice. – Czasem wpada mi coś do głowy na spacerze, czy kiedy jadę autem. Zdarza mi się dzwonić wtedy do mentora i pytać, czy pomysł, który chodzi mi po głowie, na pewno jest możliwy do zrealizowania. Nieoceniona jest też pomoc babci.

Gdy zastanawiam się na przykład, czy można zrobić konfiturę lawendową i nadziać nią pralinki, to dzwonię do niej i pytam, jak zrobić taką konfiturę. Babcia zawsze pomaga mi w takich sprawach.

Pralinka musi być kształtna

Zrobienie kilku tabliczek czekolady zajmuje Marcie około 6 godzin. Masę trzeba odpowiednio temperować, schładzać w lodówce (Marta ma osobną lodówkę na czekolady).

Długo pracowała nad tym, by jej czekolada miała gładką, aksamitną strukturę i nie była matowa.

Jeszcze trudniejsze do zrobienia są pralinki. – Tutaj naprawdę można się sfrustrować, bo na początku wychodzą koślawe i brzydkie. Trzeba dużo ćwiczyć, żeby zrobić kształtną i nieskazitelnie gładką półkulę.

Pralinki: Ruby z maliną, limonkowa z bazylią, ganaszem mango/marakuja i czekolada karmelowa. Fot. Słodkie Rzeczy

Tabliczki na zamówienie

Czekolady „Słodkie rzeczy” można przechowywać przez pół roku. Pralinki – w zależności od nadzienia – mają krótszy okres ważności. Marta zwykle robi słodycze na konkretne zamówienie i dostarcza pod drzwi. Tabliczka kosztuje 15-18 zł.

– Robię takie spersonalizowane czekolady czy zestawy czekolad, na przykład na Dzień Matki czy Dzień Chłopaka. Czasem ktoś zadzwoni, żeby podziękować, bo mamie bardzo smakowały. To bardzo miłe i dodaje mi energii.

Czekolada limonkowa. Fot. Słodkie Rzeczy

Od niedawna słodycze autorstwa Marty są także do kupienia w sklepie Rarytasy Dolnośląskie.