Cięcie i rozplątywanie. Winobranie na Wzgórzach Trzebnickich
Każdy, kto lubi wino, powinien przynajmniej raz w życiu wziąć udział w winobraniu. Przekonałyśmy się, jak pachnie dojrzały owoc na krzaku, jak smakuje, jaki jest w dotyku. Promienie słońca grały w liściach winorośli – zupełnie tak, jakby to nie był trudny rok.
Drobne grona rieslinga, aksamitna miedź pinot gris, głęboki róż gewurztraminera, miodowa żółć chardonnay – różnice między odmianami winogron, wszystko, co do tej pory znałyśmy z teorii, mogłyśmy zobaczyć i poczuć na żywo.

Zaskoczyła nas też słodycz jagód – wbrew temu, co sądziliśmy wcześniej, dojrzewające w dolnośląskim słońcu szlachetne odmiany winogron okazały się znacznie bardziej słodkie niż winogrona deserowe, które znamy ze sklepu. Winobranie uruchamia wszystkie zmysły i sprawia, że na wino patrzymy potem inaczej, pełniej.
Kobiety z sekatorami
W Winnicach Wzgórz Trzebnickich, podobnie jak w innych dolnośląskich winnicach, winogrona zbiera się ręcznie. Winiarze często angażują do tego całą rodzinę, sąsiadów, przyjaciół, i sezonowych pracowników z pobliskich miejscowości.
My wybrałyśmy się na winobranie wspólnie z dziewczynami z wrocławskiej filii Stowarzyszenia Kobiety i Wino. To była wspaniała okazja, by pomóc zaprzyjaźnionej winiarce Paulinie Bielak i jej partnerowi Rafałowi Wesołowskiemu, a przy okazji zobaczyć sporo ciekawostek.

Z naturalnym zapałem
Paulina pokazała nam, jak zbierać i mierzyć parametry gron. Pierwsza zasada winobrania brzmi: nie tniemy wszystkiego jak leci. Przed podjęciem decyzji „zbieramy!” właściciele winnicy dokładnie sprawdzają parametry poszczególnych odmian – każda dojrzewa w innym tempie. Widać też różnice między poszczególnymi częściami winnicy, w zależności od ich nasłonecznienia.

Miarowe klikanie małych sekatorów ścinających grona jest trochę jak mantra – zapełnianie pojemników owocami pozwala na odstresowujące oderwanie od rzeczywistości.
Ale winobranie w niczym nie przypomina zbioru jabłek czy czereśni. Każda kiść winogron jest inna, czasem trzeba zabawić się w detektywa: rozplątać drobne szypułki i znaleźć miejsce, w którym należy kiść uciąć. Ale dzięki takim łamigłówkom praca nie jest nużącą. Każdą odciętą kiść delikatnie układamy w wiaderku, nie może się zgnieść.

Czas lepkich klamek
Znacie zapach winiarni w momencie, kiedy kończy się pożywka dla drożdży? Nie wystarczy o tym przeczytać, trzeba to poczuć! Czas lepkich klamek – tak o winobraniu pisała Patricia Atkinson, autorka książki „W dojrzewającym słońcu. O kobiecie która stworzyła winnicę”. Przekonałyśmy się, że podczas winobrania lepi się wszystko. W domu Pauliny i Rafała, którego winiarnia jest integralną częścią, pachnie winogronowym sokiem.

Na winnicy świeży sok oblepia palce, pojemniki na owoce, sekatory. Słodycz dojrzałych gron wyczuwają też szpaki, na ich odstraszanie winiarze szukają coraz to nowych sposobów i nikt nie znalazł jeszcze niezawodnego. Podczas naszego dnia winobrania o szpakach przypominały głuche wystrzały armatki odstraszającej ptactwo i trafiające się z rzadka nadjedzone kiście.

Zdążyć w okienku
Pogoda w tym roku nie rozpieszczała winiarzy.Maj, czerwiec i lipiec, czyli miesiące, kiedy winogrona powinny łapać jak najwięcej słońca, były chłodne i wietrzne, sporo padało. Teraz też winogrona zbierałyśmy w przerwie po deszczowym tygodniu i przed początkiem następnego, równie deszczowego.

– Byliśmy mile zaskoczeni, jak dużo ludzi jest pozytywnie do nas nastawionych, jak dużo znajomych ratowało nas w trudnych sytuacjach, a sąsiedzi organizowali się i podczas deszczowych dni czekali na okienka pogodowe, żeby wejść na kilka godzin na winnicę i szybko zebrać winogrona – mówiła po zbiorach Paulina.
Słońce w butelce
Na koniec Rafał przygotował degustację win – spróbowałyśmy m.in. chardonnay i pinot gris. Już nie możemy doczekać się kolejnego winobrania, ale jeszcze bardziej nie możemy doczekać się win z tegorocznego rocznika – będzie smakował nam naprawdę wyjątkowo, choć dla winiarzy będzie wyzwaniem.

Rafał i Paulina zapowiadają, że z zebranych winogron zrobią ciekawe pet-naty, część z nich potrzymana na skórkach, prawdopodobnie jednym z nich będzie chardonnay. Na pewno zadowoleni będą miłośnicy Pinot Gris na pomarańczowo. Na tym etapie obiecująco zapowiada się też Pinot Noir 2020, przypomina rocznik 2014.

– W tym roku na winnicy wiatr wiał w oczy, dlatego słońce zamkniemy w butelce – podsumowuje Paulina.
***
Wizyta Stowarzyszenia Kobiety i Wino w Winnicach Wzgórz Trzebnickich była częścią Jesieni Enologicznej. Już niedługo szczegóły kolejnych wydarzeń online, o których będziemy Was informować.